3 miejsce
biolog
2 miejsce
Heda
1 miejsce
slizgonskafretka (✫Leopard✫)
Dodatkowo postanowiliśmy wyróżnić 2 osoby:
tophorse i fiziek
Gratulujemy!
Po nagrody proszę się zgłaszać do:
Heda - Yav
biolog - Herbapolka
tophorse i fiziek - bobcio2004
A oto zwycięska praca:
Nikt do końca nie wiedział, w jaki sposób powstała Afrodyta. Inni bogowie zwykli mawiać, że pewnego dnia po prostu wyłoniła się z piany morskiej, roztaczając dookoła wdzięk i wprost promieniując nieziemską urodą. Jednak w niektórych opowieściach, szeptanych między mieszkańcami Olimpu, bogini miłości i piękna miała być córką Uranosa i Hemery, zwanej Uranią lub też Zeusa i Diony. Jednak bez względu na to czyim tworem by nie była, Afrodyta miała wielką moc, samym dotykiem tylko potrafiła kogoś w sobie rozkochać, a gdy dotknęła śmiertelnika, natychmiast podnosiła jego siłę, wytrzymałość, szybkość i cały ogół umiejętności. Mimo licznych talentów, Afrodyta nie była szczęśliwa. Bardzo zasmucał ją fakt, że ktokolwiek na nią spojrzał, doceniał tylko i wyłącznie jej niecodzienną aparycję, zupełnie ignorując to, jaka była z charakteru. Zawsze, gdy poznawała nową osobę i wydawało jej się, że zdobędzie przyjaciela, okazywało się, że drugiej osoby nie obchodzi nic poza wyglądem nomen omen przepięknej bogini. Dlatego, gdy Helios kończył swój bieg po niebie i ciemność spowijała ziemię, Afrodyta schodziła z Olimpu, by dać upust swoim żalom. Upatrzyła sobie pewne miejsce, małą polankę w lesie, która o tej porze dawno już opustoszała, w każdym razie szukanie tu jakiegokolwiek śladu aktywności ludzkiej byłoby jak szukanie igły w stogu siana. Bogini usiadła na zielonej trawie, podciągając nogi pod siebie i wpatrując się pustym wzrokiem gdzieś w dal. Chwilami nienawidziła swojego życia. Rozważania wprowadziły ją w ponury nastrój i zanim zdążyła w jakikolwiek sposób zareagować, kilka jej łez spadło na ziemię, natychmiast wsiąkając w suchy grunt.
- Oh nie.. – szepnęła tylko i ukryła twarz w dłoniach.
Ziemia wokół niej jakby zawibrowała, a w miejscu, gdzie słona ciecz zderzyła się z podłożem, zaczęło formować się coś na kształt wgłębienia. Wgłębienie to poszerzało się, by w finalnej formie przeobrazić się w małe jeziorko. Afrodyta cofnęła się przerażona i zmartwiona jednocześnie. Jednak ludzie nie przychodzili tutaj, więc szanse, że stanie się coś złego były minimalne... uspokojona, bogini wróciła na Olimp, wyrzucając z głowy całe zdarzenie.
***
Tamara zacisnęła powieki, uspokajając oddech. Tym razem musi się udać. Zdeterminowana, by osiągnąć cel, docisnęła łydki do boków konia, rozpędzając się do galopu. W centralnej części placu ustawiona była dosyć wysoka i potężna przeszkoda, która była źródłem złego humoru dziewczyny przez ostatnie dni. Musiała, po prostu musiała ją pokonać, by móc startować w prestiżowych zawodach skoków, które miały się odbyć za niecały miesiąc. Jej koń – Fennec był przepięknym i utalentowanym siwym wałachem z bardzo dobrej hodowli. Kosztował niemało, jednak był wart swojej ceny. Niestety konkurencyjna stajnia miała w swoim posiadaniu o wiele lepsze konie, a Tamara wiedziała, że Fennec musi im dorównać, by wygrać zawody i zarobić sporą ilość pieniędzy. Jej stadnina miała spore problemy finansowe – z powodu konkurencji bardzo duża ilość osób przestała trzymać u niej swoje konie, przenosząc się tam, gdzie w ich mniemaniu warunki były lepsze. Spowodowało to, że Tamara ledwo wiązała koniec z końcem. Z rozważań wyrwał ją fakt, że zbliżyła się do przeszkody, ustawiając konia idealnie na wprost i w myślach licząc kroki. Pierwszy, drugi, przy trzecim byli już tuż przed przeszkodą i Tamara przymknęła powieki, jednak natychmiast je rozwarła, słysząc głuchy odgłos belek, uderzających o podłoże. Zatrzymała konia, spoglądając za siebie. No tak, znowu się nie udało. Dziewczyna przygryzła wargę. Przez ogrom jej frustracji przebijał się niepokój, co będzie, gdy nie wygra zawodów. Stadnina upadnie? Trzeba będzie sprzedać konie? Tamara szybko odpędziła obie wizje. Musi się udać..
***
Jakiś czas później załamana dziewczyna postanowiła pojechać w teren, by ochłonąć po treningu. Pomyślała także, że nowa okolica dobrze jej zrobi. Jak pomyślała, tak zrobiła i po kwadransie pędziła już przed siebie, a otaczające ją drzewa szumiały, targane wiatrem. Fennec parskał radośnie, mogąc galopować bez ograniczeń, a na jego grzbiecie Tamara utrzymywała idealny dosiad bez żadnego wysiłku. Jeździła konno praktycznie od dziecka, można niemal powiedzieć, że urodziła się w siodle. Jednak nawet tak doświadczona amazonka jak ona miała poważny problem z utrzymaniem równowagi, gdy jej wierzchowiec gwałtownie zahamował. Tamara rozejrzała się, uważnie badając wzrokiem okolicę. Nigdy tu nie była. Widocznie zamyśliła się i przez to znalazła się bardzo daleko od stajni. Otaczały ją rozmaite krzewy i drzewa, całość wyglądała jej na niewielką polankę, z jeziorkiem pośrodku. Było przepięknie i dziewczyna westchnęła zachwycona. Zsiadła z konia, przywiązując go do pobliskiego drzewa i zapatrzyła się w sielski krajobraz. Fennec zdołał dosięgnąć pyskiem do jeziorka i łapczywie pił wodę, spragniony po długiej przejażdżce. Odjechali dopiero godzinę później i jeśli Tamarze wydawało się, że jej koń galopuje dwa razy szybciej to zwaliła to na fakt, że przecież zdołał porządnie wypocząć.
***
- Jak tam ma się twoja godna pożałowania szkapa?
Tamara podniosła głowę, słysząc w stajni obcy głos. Była właśnie w trakcie czyszczenia Fennca, a nie lubiła, gdy ktoś przerywał jej tą czynność, do tego bezczelnie obrażając jej wierzchowca. Zdenerwowała się, rozpoznawszy Hylen. Hylen była właścicielką sąsiedniej stajni, tej samej, która notorycznie podbierała Tamarze klientów.
- Jeżeli przyszłaś tutaj, by obrażać Fennca to daruj sobie. – warknęła dziewczyna, wychodząc z bosku i sprawdzając, czy zamknęła drzwiczki. Hylen tylko uśmiechnęła się złośliwie.
- Jakkolwiek ciekawe byłoby dalsze testowanie twojej cierpliwości, to przyszłam tutaj by złożyć ci pewną.. propozycję.
Tamara wytężyła słuch, ciekawa, o co niby może chodzić. Tymczasem jej konkurentka kontynuowała.
- Chciałabym kupić twoją stadninę. Wszyscy wiedzą, że chyli się ona ku upadkowi. A dodatkowe tereny zawsze mi się przydadzą. Przy tak dużej liczbie klientów będę ich potrzebowała. – Hylen z gracją odrzuciła włosy do tyłu, jej uśmiech poszerzył się.
- Wynoś się stąd jędzo! – Tamara już nie panowała nad swoimi emocjami. – Ta stadnina nie upadnie, nie wiem co sobie ubzdurałaś w tej ślicznej główce ale to są pomówienia! Dobrze mi się wiedzie!
Hylen zaśmiała się, jakby wyczuła to ewidentne kłamstwo.
- Tak, tak. – stwierdziła wyniośle. – W takim razie życzę ci powodzenia na zbliżających się zawodach.
I już jej nie było. Po jej wizycie pozostał tylko niesmak i niemiłe wrażenie, że kolejny miesiąc będzie pełen niepewności i rozterek.
***
Tamara gnała przed siebie, łzy zamazywały jej pole widzenia. Fennec jakby automatycznie wyczuwał jej nastrój, pędził najszybciej jak tylko mógł. Przez otępiony umysł dziewczyny przebiła się wyjątkowo trzeźwa myśl – Dlaczego jej koń nie wykazuje jeszcze najmniejszych oznak zmęczenia? Zawsze po przebyciu tak długiego dystansu zwalniał, jednak teraz tempo było cały czas równe. Tamara zignorowała to jednak, mimo wszystko miała wiele ważniejszych rzeczy do przemyślenia. Zawody zbliżały się wielkimi krokami. Gdy wierzchowiec zaniósł ją w końcu na znajomą polanę, dziewczyna niemal zeskoczyła z siodła i usiadła na miękkiej trawie. Szybko jednak zorientowała się, że coś jest nie tak. Ewidentnie wyczuła obecność drugiej osoby i gdy podniosła głowę w górę ujrzała obcą sobie kobietę, która wyglądała zupełnie jak..
- Afrodyta?
Głos Tamary był zaledwie szeptem, mimo to wystarczył w zupełności, by przestraszona mieszkanka Olimpu zerwała się na równe nogi, wpatrując się z przerażeniem i szokiem w dziewczynę.
- Ty mały ziemski pomiocie! Jak śmiesz?! Powinnam zmieść cię z powierzchni tej planety!
Wykrzykiwała bogini, podczas gdy sama Tamara spuściła głowę z przerażeniem, wbijając wzrok w trawę. Jasne, wiedziała, że istnieją bogowie i mieszkają na górze Olimp jednak.. nigdy nie spotkała żadnego z nich i było to całkowicie nowe doznanie. Skuliła się w sobie i cicho odpowiedziała.
- Przepraszam, ja tylko... nie wiedziałam co robić, chciałam pomyśleć.
Słysząc pełen bólu głos, Afrodyta odepchnęła gniew na bok i uważnie zlustrowała spojrzeniem dziewczynę. Widać było, że ma ona jakiś poważny problem, a bogini aż nazbyt dobrze wiedziała, jak to jest czuć się paskudnie.
- Co się stało?
Sama nie wiedziała, dlaczego o to spytała, działała instynktownie. Jednak widząc, jak dziewczyna przed nią wyraźnie się rozluźnia, wiedziała, że postąpiła słusznie. Po chwili słuchała opowieści o zawodach, upadku stadniny i złośliwości Hylen. Gdy Tamara skończyła, Afrodyta zamyśliła się, bardzo chciała jakoś pomóc, a jako bogini miała trochę więcej możliwości. Wtem jej uwagę przykuł fakt, że również obecny na polanie koń pił wodę z jeziorka, które powstało dzięki niej samej. Pomysł narodził się sam. Afrodyta wydobyła z kieszeni małą fiolkę, a widząc pytający wzrok dziewczyny, tylko się uśmiechnęła i starała się zapłakać. Nie było to łatwe, jednak gdy tylko przypomniała sobie ostatnie miesiące życia, po jej policzku spłynęła łza, spadając wprost do naczynia, które trzymała w dłoni. Gdy skończyła, zamknęła fiolkę z łzą i podała Tamarze.
- Trzymaj. Przed zawodami podaj to swojemu koniowi. Powinno pomóc.
Dziewczyna zawahała się.
- Ale w jaki sposób? Co się wtedy stanie?
- Moje łzy mają wielką moc. – zaczęła Afrodyta spokojnie. – Do tej pory myślałam, że tylko dotykiem mogę dodać komuś umiejętności, jednak okazało się, że to nieprawda. Kilka dni temu siedziałam na tej polanie, jednak wtedy nie było tu jeziorka. Powstało ono z moich łez. Twój wierzchowiec pił z niego wcześniej?
Tamara przytaknęła ruchem głowy.
- I nie zaobserwowałaś niczego szczególnego?
- Rzeczywiście, Fennec wydawał się szybszy, wolniej się męczył, ale.. – dziewczyna urwała, wszystko w jej głowie ułożyło się w spójną całość. Afrodyta uśmiechnęła się.
- Weź moje łzy. I wygraj zawody.
***
Niecały miesiąc później odbyły się zawody. Ku rozpaczy Hylen i wielkiej radości Tamary Fennec zajął pierwsze miejsce, pokonując wszystkich konkurentów. Stadnina zdobyła dzięki temu potrzebne fundusze i od tej pory specjalizowała się w hodowli doskonałych koni. Sekretem był fakt, że konie te były pojone łzami Afrodyty tuż po narodzinach. Tamara w tajemnicy przed wszystkimi regularnie odwiedzała polankę, przynosząc ze sobą spore ilości wody z jeziorka, które nigdy nie wysychało. Jeziorka, które było stworzone z łez bogini piękności i miłości.
heheheh przynajmniej mam wyróżnienia :P :D Gratuluje tym którzy zajęli pierwsze 3 miejsca ;)
OdpowiedzUsuńjeju dziękuję za drugie miejsce :) btw, prześliczna zwycięska praca, gratuluję :) // Heda
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny taki konkurs?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już niedługo ;)
UsuńDruga edycja, druga edycja!!!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńmugiiiiiii kiedy bedzie nabóóóóóóóóór???
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze że nawet o nim nie myślałam :D
UsuńDzięki!:) Gratuluje zwycięzcom:) No i z niecierpliwością czekam na kolejny konkurs :)
OdpowiedzUsuńGratuluję zwycięzcom
OdpowiedzUsuńfiziek
Zwyciężczyni muszę przyznać, że pisze świetne:) ale czy tylko mi fragment z hylen kojarzy się z heartlandem...?
OdpowiedzUsuńCo tak nagle wszystko zamarło?
OdpowiedzUsuńDobre pytanie.
UsuńNo właśnie się coś zacięło
Usuńno tak dawno już nie pszą coś jest nie tak
Usuń